Czemu życie się tak spieprzyło? Nie wiem...Jedyne co wiem to to że
rodzice nie żyją a brata popierdoliło już do reszty i chce się mnie pozbyć.
Leżałam spokojnie przyklejona brzuchem do ziemi a wiatr targał moim futrem na
prawo i lewo. Oczami duszy wiedziałam, że powinnam odnaleźć tego durnego idiotę
i powiedzieć iż rodzeństwo nie powinno chcieć się zabić no ale cóż...Cała nasza
wojna siostro- braterska zaczęła się jakieś siedem lat temu. Miałam wtedy
dziesiąte urodziny. Brat był jeszcze dla mnie przykładem...Odważny,pomocny i
szczery. Jednak w ten dzień wszystko się zmieniło. Dave wyszedł z domu rano i
nie wrócił do wieczora. O 15 miałam swoje przyjęcie na którym byli wszyscy...No
prawie. Brakowało ICH...Ojca nie winię bo był po drugiej stronie czyli nie żył
ale na brata byłam wściekła. Siedziałam cały dzień w pokoju wtulona w moją
ukochaną lalkę Milu którą dostałam od ojca. Wieczorem do pokoju wpadł mój brat
z nowymi kolegami. Oni zaczęli mnie wyzywać od beksy itp. a brat patrzał z
początku zakłopotany a potem zabrał moja ukochaną Milu i oderwał jej głowę.
-TY GŁUPKU!!!
ZABIŁEŚ MILU!- wrzasnęłam na cały głos rzucając się na brata. Jego koledzy
ryknęli śmiechem a ja z bratem pod postacią wilka narobiliśmy sobie pierwszych
blizn. Od tamtego momentu nie było dnia bez kłótni lub walki. Nasza matka nie
dawała sobie pomału rady. Dni mijały a za nimi lata. Gdy miałam 16 lat brat
wparował do domu bez koszulki pokazując co narysował sobie na ciele...Matka
momentalnie zbladła,złapała się za serce i...no i tyle ją widziałam. Zaczęłam
szczerze nienawidzić brata za jego głupotę oraz chamstwo. Jednak prawdziwy
rozłam między nami nastąpił gdy wybuchła wojna między zakonem a przymierzem. To
przez te wybieranie stron na prawdę zaczęliśmy siebie nienawidzić...Ten idiota
znów musiał zrobić mi na złość i wybrać przeciwną stronę. Teraz mam tylko
nadzieję że nie będę musiała zabić go ja...
Ilość słów: 305
Zdobyte punkty: 20
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz