piątek, 25 marca 2016

Od Nikity cd Christophera

Nie spodziewałam się, że spotkam dowódcę przymierza. Jednak jego stanowisko nie wywarło na mnie żadnego wrażenie. Dowódca jak dowódca, musiał być odpowiedzialny za wszystkich ale czy taki był? Kto wie kto wie. Dopiero teraz dane mi jest go poznać. Wydaje mi się, że jest wampirem, istotą, która raczej ma styczność z czarną magią. A, i łaskawie czekałam, aż ten odda mi moją zgubę. Christopher uciekł gdzieś na moment swoim wzrokiem by gwałtownie mnie pchnąć na ziemię. Krzyknęłam na niego kompletnie nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji. Upadłam boleśnie tyłkiem na ziemie, a dokładniej na kość ogonową, więc szybko się nie ruszyłam. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Strzała wbiła się w ciało Chrisa. Tak postanowiłam go nazywać. Dłuższego imienia nie dało się komuś dać. Mężczyzna zgiął się w pół i najpierw upadł z hukiem uderzając kolanami o ziemie. Stracił przytomność. Zapanowała cisza. Słysząc kolejne wypuszczane strzały w naszą stronę przywołałam tarczę nade mną i Christopherem. Spojrzałam przelotnie na rannego i pokręciłam głową. Podparłam się dłońmi. Musiałam wstać, jakby nie patrzeć czas mijał i miałabym nie małe kłopoty, gdybym była bierna. Ha! Zabawne! Ja? Bierna? Nie, a za życia. Zaciskając mocno szczęki wstałam, powstrzymując się od wydania jęku bólu. Zakręciło mi się w głowie. Tik tak. Chwiejnie do niego podeszłam, zaledwie kilka kroków. Przyklęknęłam przy nim i skupiłam się na moment na wzmocnieniu tarczy, co niezbyt mi się udało, że musiało mi starczyć to co było. Obróciłam Christophera na plecy i wyjęłam starannie strzałę, by później odrzucić ją w kąt. Gdyby mnie wówczas nie pchnął, zostałabym ofiarą. Ofiarą czego? Zamachu? Kto mógłby czyhać na życie moje? Westchnęłam ciężko i strzały nie ustawały. Tarcza z góry była słabo widoczna jak wcale. Wzięłam Christophera i ciągnąc go, dopełzłam z nim do przestronnej uliczki. Odłożyłam go zmęczona. Ciężkie to. Nad jego raną przyłożyłam wewnętrzną stronę dłoni. Skupiłam się i zaczęłam wypowiadać zaklęcia uzdrawiające. Wkrótce się wybudził, dziękując mi za udzieloną pomoc. Nie miał za co, przecież to należało do moich obowiązków. Za to ja przeprosiłam za wcześniejszy wybuch gniewu. Razem ruszyliśmy w tą samą stronę. Zerknęłam na jego ranę.
-Myślę, że ktoś musiałby opatrzeć ci jeszcze tą ranę - mruknęłam widząc, że nie do końca została ona wyleczona.
-Tak myślisz? - zerknął tylko przelotnie.
-Ta strzała była zatruta - poczułam na sobie jego spojrzenie.- Na taką wyglądała, nie jestem pewna - dodałam szybko.
Szybko spojrzałam za swoją czerwoną ozdobą. Całkiem o niej zapomniałam. No cóż, trudno. W swoim apartamencie mam takich jeszcze dużo. Czemu ja się o nią martwiłam? O ironia... chociaż gdybym tego nie zauważyła, nigdy bym nie spotkała Christophera i albo ja, albo on padłby ofiarą zamachu na życie któregoś z nas. Życie jest okrutne i nic z niego nie potrafię zrozumieć. Kiedy zdecydujemy się na jakiś krok, nie możemy się cofnąć i naprawić błędu. Musimy brnąć w to dalej i przy następnych decyzjach zrobić wszystko by uzyskać to, do czego od dawna zmierzamy, chcieliśmy zmienić. Wszyscy chcemy mieć swoje szczęśliwe zakończenie ale czy koniecznie wszyscy takie mają? Co z niespełnionymi marzeniami? Co musi stanąć na drodze, by nie dojść do naszego celu? Jak silnymi i nieustraszonymi trzeba być? Ja.... ja nie mogę nic powiedzieć o sobie. Gdyby tak się wgłębić w moje myśli i całą mnie... nie posiadam marzeń czy swoich celów od serca. Nawet nie wiem czy to serce mam. Jestem nie czuła ale troszczę się o innych, chcę być za nich odpowiedzialna. Paradoks. Westchnęłam ciężko.
-Skoro tak to może jednak... -powiedział.
Miałam coś powiedzieć gdy nagle jakby znikąd zjawiła się drobnej budowy dziewczyna. W sumie to zatrzymał ją Christopher. Zlustrowała go uważnie spojrzeniem zatrzymując go chwilę dłużej na ranie.
-Jesteś idiotą - skwitowała.
Nagle pochyliłam trochę głowę na znak skruchy.
-Przepraszam. To moja wina, że zostałeś postrzelony strzałą Christopher - powiedziałam, tak z dupy.

(Christopher? Myślałam, że ci nie odpisze XD )

Ilość słów: 624
Zdobyte punkty: 40

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz